HOME OFFICE- sposobem na zaoszczędzenie kilku groszy...
cześć i czołem :). Moje życie przechodzi ostatnio prawdziwą reweolucję. Od ponad tygodnia nie opuszczam 4 ścian mojego domostwa. Po prostu- nosa za próg nie wychylam. Można się przyzwyczaić...
Nadzwyczajna okoliczność przelożyla się również na OBOWIĄZEK ( już nie opcję...) pracy z domu. Niby od zawsze mieliśmy jako pracownicy przywilej kilku dnia pracy w m-cu pracy zdalnej, ale nigdy na taką skalę. Praca w tym trybie to nie tylko ciekawa alternatywa, ale też... sposób na oszczędność...
- czasu- startuję bowiem między 7-9. Nie tkwię w korkach. Nie tracę czasu na dojazdy. Nastawiam budzik pięć minut wcześniej, szybki prysznic, mycie zębów i jeszcze w stanie lekkiego "nieogara" ( czesto w pizamie) zasiadam do kompa. Co za wygoda!
-pieniędzy na paliwo- co się rozumie samo przez się. Na paliwo jak wiadomo nie wydaję kroci ( instalacja gazowa-stanowczo na TAK)
-czasu i pieniędzy na prasowanie i codzienne szykowanie się ( korpo jednak wymaga jako- takiej oprawy wizualnej), nakladania tony tapety na twarz, tych wszystkich mazideł, tuszy itd. Nie jestem typem mazepy, ale bez podkladu i pomalowanej rzesy nie wyjde. No po prostu tak mam....W domu wystarczy zestaw kilku koszulek, stare dresy albo w najlepszym wypadku- zwykłe dżinsy i bawelniana bluzka ( coby kuriera nie wystarszyc i zachowac resztki przyzwoitosci....)
- pieniedzy na "ekstra/ dodatkowe" zakupy spozywcze- zero kupowania bułek drozdzowek, przekąsek.... po prostu wsuwam to co jest w lodówce. Często jakiś cieply- obiadowy posilek.W pracy mam to utrudnione- w gre wchodzi albo bufet albo zamowienie cateringu....
Krótko mówiąc- nie wydaję ostatnio pieniędzy. Pomijając kwestie niepokojow spolecznych i niepewnosci... nie mam na co.
Ogólnie- praca zdalna mi się podoba. Ale stanowczo nie wpływa pozytywnie ani na mój wizerunek ( wersja "domowa" rządzi....) ani na nawiązywanie relacji i interakcji spolecznych ( a czlowiek przeciez zwierzęciem stadnym jest ! ). Jak więc wszystko w zyciu- takie rozwiązanie ma "plusy dodatnie i plusy ujemne....". Idealnym rozwiązaniem byłaby np. opcja 2/3- dwa dni w biurze, trzy w domu, lub odwrotnie....
zostanmy zdrowi ! :)
Nadzwyczajna okoliczność przelożyla się również na OBOWIĄZEK ( już nie opcję...) pracy z domu. Niby od zawsze mieliśmy jako pracownicy przywilej kilku dnia pracy w m-cu pracy zdalnej, ale nigdy na taką skalę. Praca w tym trybie to nie tylko ciekawa alternatywa, ale też... sposób na oszczędność...
- czasu- startuję bowiem między 7-9. Nie tkwię w korkach. Nie tracę czasu na dojazdy. Nastawiam budzik pięć minut wcześniej, szybki prysznic, mycie zębów i jeszcze w stanie lekkiego "nieogara" ( czesto w pizamie) zasiadam do kompa. Co za wygoda!
-pieniędzy na paliwo- co się rozumie samo przez się. Na paliwo jak wiadomo nie wydaję kroci ( instalacja gazowa-stanowczo na TAK)
-czasu i pieniędzy na prasowanie i codzienne szykowanie się ( korpo jednak wymaga jako- takiej oprawy wizualnej), nakladania tony tapety na twarz, tych wszystkich mazideł, tuszy itd. Nie jestem typem mazepy, ale bez podkladu i pomalowanej rzesy nie wyjde. No po prostu tak mam....W domu wystarczy zestaw kilku koszulek, stare dresy albo w najlepszym wypadku- zwykłe dżinsy i bawelniana bluzka ( coby kuriera nie wystarszyc i zachowac resztki przyzwoitosci....)
- pieniedzy na "ekstra/ dodatkowe" zakupy spozywcze- zero kupowania bułek drozdzowek, przekąsek.... po prostu wsuwam to co jest w lodówce. Często jakiś cieply- obiadowy posilek.W pracy mam to utrudnione- w gre wchodzi albo bufet albo zamowienie cateringu....
Krótko mówiąc- nie wydaję ostatnio pieniędzy. Pomijając kwestie niepokojow spolecznych i niepewnosci... nie mam na co.
Ogólnie- praca zdalna mi się podoba. Ale stanowczo nie wpływa pozytywnie ani na mój wizerunek ( wersja "domowa" rządzi....) ani na nawiązywanie relacji i interakcji spolecznych ( a czlowiek przeciez zwierzęciem stadnym jest ! ). Jak więc wszystko w zyciu- takie rozwiązanie ma "plusy dodatnie i plusy ujemne....". Idealnym rozwiązaniem byłaby np. opcja 2/3- dwa dni w biurze, trzy w domu, lub odwrotnie....
zostanmy zdrowi ! :)
Ja w home office najbardziej (poza niemarnowaniem czasu na dojazdy) lubię możliwość pogrzania obiadu normalnie, a nie w mikrofalówce. I zgadzam się, że najlepiej to byłoby 2/3 dni biuro, reszta w domu albo odwrotnie. Ale 1 dzień pracy zdalnej powinien być standardem ;) Ja na szczęście w nowej pracy będę miała 1 dzień home office na tydzień do dyspozycji (no, w czasie epidemii będzie inaczej).
OdpowiedzUsuńJa zauważyłam, że chyba w ogóle jakoś mniej jem. Za to ciągle mam ochotę na colę xd
każdyu ma swoje nałogi i slabostki ;).
UsuńJa z kolei ostatnio wpadłam w uzależnienie od kawy. Trudno mi sobie wyobrazić siedzenie przed monitorem bez ulubionego kubka...;)
My początkiem marca spakowaliśmy niezbędne rzeczy i ruszyliśmy do teściów zanim wirus się rozszalał i oszczędności są ogromne (pomijając fakt, że od listopada budżetu nie prowadziłam i wydawałam minimum 1000 zł miesięcznie więcej niż gdy musiałam wszystkie zachcianki i zakupy wpisać do Excela). Odeszła nam ogromna kategoria jedzenia na mieście, oprócz tego jedzenie w pracy, które mąż 2 razy w tygodniu kupował i nawet do normalnego jedzenia teściowa nie pozwala nam się dokładać. Odeszła karta miejską, ja nie chodzę do sklepów, więc nie kuszą z półki ciasteczka czy piwo. Kosmetyków i ubrań wzięłam ze sobą garstkę i okazuje się, że tyle wystarczy. Wzięłam się za porządki, sprzedałam trochę książek i wpadło z tego ponad 400 zł. Jest sporo plusów, ale minusy są bardziej dotkliwe, bo w połowie kwietnia kończy mi się macierzyński, a pracy biurowej z wiadomego powodu teraz nie znajdę, a syna nie oddam do żłobka, więc zostaniemy z 1 pensją.
OdpowiedzUsuńWspaniale że macie komfort mieszkania u tesciów. To duza wygoda i oszczednosc pieniedzy. Zwlaszcza teraz- gdy nadchodzą ciezkie czasy. Gdzies czytalam ze prawie 3 mln Polakow moze stracic pracę... DRAMAT. Wlasnie w takich czasach- kiedy krucho z pieniedzmi najlatwiej dostrzec roznice miedzy rzeczywista potrzeba i zachcianką.
UsuńTak, ale wypowiedzenie w wynajmowanym mieszkaniu złożyliśmy dopiero wczoraj, więc za cały marzec i kwiecień i tak płacimy chociaż nas tam nie ma. U nas męża branża nie jest dotknięta obecną sytuacją (IT w bankowości) i oby tak zostało, ale największy komfort daje jednak uzbierana poduszka finansowa, bo wiem że co by się nie działo to nie pójdziemy na dno.
Usuń