Jak nie wydawać fortuny na kosmetyki do włosów....

Jako że od jakiegoś czasu staram się minimalizować wydatki- bacznie przyglądam się również  budzętowej kategorii "kosmetyki". Nigdy nie byłam kosmetyczną maniaczką, nie kupowałam ton 'chemii', nie wydawałam fortuny w drogerii, ale zdarzało się że poczyniłam wieksze, czy mniejsze zapasy. Miało to miejsce zwłaszcza w okresie włosomaniactwa ;).  Zauwazyłam, że niespecjalnie przywiązuję się do marek, nie utożsamiam tez ceny z jakością kosmetyku, więc jest mi chyba trochę prościej. Jestem chyba w ogóle mało wymagająca  i lubię prostotę w każdym aspekcie zycia :).

Niestety Matka Natura obdarzyła mnie cienkimi, bardzo delikatnymi włosami, które przez problemy z tarczycą, codzienne mycie i  używanie prostownicy -wyglądają jak smutne strąki. Włosy są dodatkowo osłabione przez zabiegi chemiczne- domowe fabrowanie- a nawet ( o zgrozo!) rozjaśnianie. Do tego wszystkiego dochodzi skłonność do wypadania. I generalnie w okresie jesiennym i wiosennym systematycznie boję się, czy zwyczajnie nie wyłysieję :P. Mam mega kompleksy na  punkcie fryzury i testuję wszelkie rozwiązania byle tylko poprawić  jej stan.
 Wiem, że trzeba się uzbroić w cierpliwość i że nic nie wpłynie na cebulki tak dobrze jak systematyczność i samozaparcie...

Od pewnego czasu zuwazyłam, że najlepiej działa na mnie suplementacja i naturalne metody nawilżające i wzmacniające włosy. I tak stosuję żel z siemienia lnianego, który nie tylko kosztuje grosze, ale też naprawdę działa- wygładza łuski, sprawia że włosy sa gładsze i ładnie odbijają światło. Włosy wydają się zdrowsze :). Oczywiście najlepsze efekty daje regularne stosowanie.  Poza żelem- olejowanie. Świetnie sprawdza się u mnie  zarówno olej kokosowy, oliwa z oliwek ( autorska nalewka ze skrzpem!) jak i olej z pestek winogron czy orzecha wloskiego. Przy moich cieniutkich wlosach wystarczy kilka kropel oleju, które czasami łączę z henną Vax czy odżywkami Alterry. Póżniej wlosy splatam w warkocz, zakladam ciepłą czapę i w tym kokonie  śpię całą noc. Poduszka zabezpieczona przed zatłuszczeniem! Póki co sprawdza się ta metoda calkiem nieźle. Czasami- jak mam mega lenia-  przy okazji kremowania rąk  przejadę nimi również po włosach. I wtedy to samo-  warkocz, ciepla  czapka i spanko.

 Testuję też metody na wypadanie. Popijam herbatkę ze skrzypu i pokrzywy. Wydaje mi się, ze włosy lecą mniej. Dodatkowo ostatnio bylam na badaniach i morfologia wyszła mi wzorcowo ha! Pokrzywa jest genialna równiez do zrobienia domowej wcierki za kilka PLN. Kupiłam w Superfarmie butlę soku pokrzywowego za mniej więcej 12 pln (100% soku z pokrzywy w składzie). Do malej buteleczkii z atomizerem przelewam sok, dodaję kilka kropel spirytusu salicylowego ( konserwuje) i wcieram w skalp. Co więcej- posiadam naturalny sok z brzozy- zapasteryzowany jeszcze z marca i też dodaję kilka łyżek, ale myślę że można się obyć bez tego.( Ewentualnie dokonać zakupu wody brzozowej  zogromnej butli z Rossmana. Z tego co się orientuję -również nie kosztuje więcej niż kilka PLN).  Więc w zasadzie doliczając koszty spirytusu salicylowego- za 14 PLN mamy wcierkę wystarczjącą spokojnie na pół roku. Świetnie sprawdza się u mnie równiez wcierka z kozieradki. Drogeryjne Jantary i Seboradiny mogą się przy niej schować.  Nasionka kosztują koło 3 pln. Wystarczają na m-c, dwa m-ce stosowania. Zalewam łyżeczkę wrzątkiem i wcieram 'rosołek' w skalp. Działa świetnie, ale jednak zapach bywa uciążliwy.

Z drogeryjnych kosmetyków do włosów- również cenię sobie kosmetyki Alterry- kilka pln w Rossman, lubię Hennę VAX i maski Kallosa. Z szamponów- bardzo służy mi Head `n Shoulders i ukraiński szampon z wyciągiem z pijawek. Także kosztuje grosze- dosłownie koło 4 PLN, ale  jest duży problem z dostepnoscia na rynku. Lubie też kosmetyki Babuszki Agafii.
Oczywiście wiem, że każdy z nas jest inny i tak samo jest  z włosami. Każdemu pasuje cos innego- ale póki co naturalne metody sprawdzaja się u mnie najlepiej. Będę wytrwała i dam znać, czy coś się zmieniło jak chodzi o kondycję mojej czupryny :).



Komentarze

  1. Jezu, pamiętam czasy mojego włosomaniactwa. Potrafiłam jako studentka wydać 300 zyli miesięcznie na odżywki do włosów. Dzisiaj z perspektywy czasu stwierdzam, że był to jeden wielki marketing. Okej, mam troche gęstsze i ładniejsze włosy, ale efekty osiągam dzięki najzwyklejszemu szamponowi i wcierce za 6 zł - moim zdaniem nie warto wydawac na kosmetyk do włosów więcej niż 10 zł, a swego czasy testowałam wszystko, co reklamowały włosomaniaczki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jakieś konkretne wcierki szczególnie się u Ciebie sprawdziły? :)

      Usuń
    2. picie- piciem, ale póki co moim odkryciem nr 1 jest jednak WCIERKA z soku z pokrzywy :)

      Usuń
  2. falVit juz kiedyś ktos mi polecał :). Widziałam w DOZ.PL za ok.35 PLN. Skoro tak polecasz to chyba zainwestuję. Zwałszcza że opakowanie wystarczy na ok. 2 m-ce... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za ten wpis, mam identyczne problemy z włosami - wypadająca cienizna. Również przeszłam okres włosomaniactwa i mimo, że już tak gorliwie nie wcieram, nie olejuje i nie pije skrzypopokrzywy - przyzwyczajenia pozostają. No i fakt, że nie trzeba dużo wydawać na kosmetyki do włosów też propagowały włosomaniaczki :). Ze swojej strony mogę polecić jedwab z chi, gotowe mieszanki olei do włosów i biovaxa avokado :)
    Katy Waity

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam włosy dokładnie takie jak opisałaś. Najpierw pomyślałam, że te ze zdjęcia są Twoje i już zaczęłam Ci zazdrościć �� Ja sobie odpuściłam, bo co bym nie robiła, włosy nie chcą mnie słuchać. Aktualnie tylko szampon i pierwsza z brzegu odżywka. Żel z siemienia pijam, więc skoro polecasz, wypróbuję na włosy. A łatwo go zmyć?? Bo mycie garnków i kubków po tej miksturze to dla mnie koszmar. Pokrzywę i skrzyp pijam, ale niestety nieregularnie. Olejuję też rzadko. Idzie Nowy Rok- chyba wezmę się trochę za siebie 😀

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Finansowe podsumowanie stycznia 2022....

TANIE GOTOWANIE... czyli przepis na obwarzanki :)

TANIE GOTOWANIE, czyli o kuchni za kilka groszy...