Ile kosztuje utrzymanie samochodu- podsumowanie wydatków za rok 2018

 Początek nowego roku to zawsze czas podsumowań, refleksji i postanowień, które mają zmienić nasze życie na lepsze a nas samych uczynić chodzącymi ideałami.
 Pragnienie bycia ideałem jest mi  co prawda obce ale podsumowań i refleksji zawsze w tym okresie dokonuję. W związku z akcją zaciskania pasa  uwaznie obserwuję gdzie trafiają  moje pieniądze. Dzis postanowilam się przyjrzeć wydatkom związanym z użytkowaniem samochodu...
Któryś z mądrych blogerów napisał kiedyś, że auto to KOSZT. Że nie warto inwestować w samochód i elektroniczne gadżety. Trudno się z tym nie zgodzić, a sama do tych wniosków doszłam już baaaardzo daaawno temu :).

Moja srebrna strzała to typowe, niewielkie babskie autko japońskiej produkcji. Rocznik 2008. Jestem jego posiadaczką od 2 lat i póki co sprawuje mi się świetnie. Jest niewielkich gabarytów- łatwo zaparkować w mieście, silnik 1.0- jest więc ekonomiczny i najważniejsze-spełnia swoją podstawową funkcję-przewiezie mnie z punktu A do B ;). Nie jestem typem gadżeciary ( do blachary też mi daleko), nie kręcą mnie lansiarskie autka nafaszerowane elektroniką z milionem bajerów. Od razu widzę ryzyko potencjalnych awarii i rodzących się kosztów. Dlatego jeśli chodzi o wyposażenie to samochód jest dość ubogi- co mnie w pełni satysfakcjonuje.
Wybierając ten model kierowałam się glownie ekonomią , opiniami na temat niezawodności ( zobaczymy jak bedzie w przyszłości) i gabarytami. Po zakupie  w 2017 postanowiłam zainwestować 3.000 PLN  w instalację LPG. Poki co jestem zadowolona, bo jednak koszty przejazdów na LPG są bez porownania nizsze.
 Ale do rzeczy...

W minionym roku  przejechałam ok. 11.000 km.
Koszty  paliwa ( benzyna + lpg) wyniosły mnie:1580,8.
Co daje średni miesięczny koszt w wysokości: 132 PLN.
Do pracy codziennie pokonuję ok. 20 km ( 10 km w jedną stronę- prawdziwy luksus!).
Autko służy mi więc nie tylko do jazdy do pracy ale również po zakupy, czy do kina  a nawet- mimo braku klimy! wyjechaliśmy nim na wakacje!



Posiadanie auta wiąże się z koniecznością oplacania ubezpieczenia- najbardziej dotkliwa  i najmniej przyjemna część uzytkowania auta. PZU: 442 PLN.

Koszty badania technicznego: 162 PLN.

Do tego wszystkiego doszły koszty wymiany  oleju: 260 PLN + koszty wymianów filtrów LPG: 70  PLN oraz klocków hamulcowych: 170 PLN. Udało mi się odwlec  planowaną na grudzień wymianę  i zakup akumulatora, ale obawiam się że nie na długo. Chyba po prostu warto zainwestować te kilka stów zamiast każdego dnia zastanawiać się czy odpalę - ach ta adrenalinka ;)

Inne: wycieraczki, żąrówki, płyn do spryskiwaczy: 25,9 PLN.

W sumie zatem na szeroko pojęty transport wydałam w 2018 r. kwotę 2710,7 PLN. Co daje ponad 225 PLN miesięcznie. Kwota w totalu robi wrażenie- zwłaszcza jak na moje skromne dochody.  Za takie pieniądze można mieć calkiem fajne wakacje lub zainwestować w czesne na dodatkowym kierunku. Z drugiej strony- komfort jazdy jest nieporownywalny z jazdą srodkami komunikacji publicznej, stratą czasu związaną z oczekiwaniem na przystanku, pokonywaniem trasy "do" i "z" przystanku. No i fajnie móc zapakować większe zakupy.

Wniosek: autko- tak. Ale możliwie proste i minimalistyczne jeśli chodzi o wyposażenie. I z ekonomicznym silnikiem! Żadne dwuipółlitrowe strzały czy inne "demony prędkości" ;).


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Finansowe podsumowanie stycznia 2022....

TANIE GOTOWANIE... czyli przepis na obwarzanki :)

TANIE GOTOWANIE, czyli o kuchni za kilka groszy...