Finansowe podsumowanie października 2019....
...cześć i czołem :)! Nadeszła jesień. Jestem w szoku jak szybko płynie czas, jak zmieniają sie pory roku, jak życie przecieka przez palce. Ostatnio nachodzą mnie refleksje na ten temat... chyba się starzeję bo i sentymentalna robię sie coraz bardziej :).A jesień uwrażliwia me serce dodatkowo.
Październik był miesiącem bardzo ładnych dochodow. To rowniez za sprawą dodatkowego źródla zarobkowania i coraz baczniejszemu przyglądaniu się wydatkom. Byl tez kolejnym w tym roku miesiącem kiedy wprowadziłam sobie żelazną dyscyplinę w kwestiach finansowych. Postanowiłam wydawać pieniądze tylko na to, co faktycznie niezbędne- po prostu żeby się sprawdzić, rozwinąć swoją kreatywność, żeby mniej myśleć o tym co i za ile koniecznie "muszę" nabyć. Żeby bardziej żyć. Mocniej doświadczać :). Wyzwanie skończyło się bardzo ładnym wynikiem, ale nie jest powiedziane, że nie mogłoby skończyć się jeszcze lepiej. Tak czy siak- jestem z siebie dumna, a hibernację zapewne powtórzę znowu wkrótce.... :) Zapraszam do podsumowania miesiąca ! Krótkiego- bo po prostu nie ma o czym pisać ;)
Prezentowane podsumowanie wydatków dotyczy budzetu kobitki po 30tce, mieszkającej póki co nadal w domu rodzinnym, pracującej na etacie w korpo. Zawodowo- stale szukam nowych możliwości rozwoju i zarobkowania. Prywatnie- jestem szczesliwą narzeczoną a moim celem finansowym jest zbudowanie oszczednosci na wlasne M.
Jedzenie domowe i rachunki: w tej kategorii jak zwykle, standardowe 400 PLN.
Transport: 91 (!!!) PLN. I to mimo jednodniowej dalekiej wyprawy moją srebrną strzałą. Powód? zostało mi troche paliwa z zeszłego miesiąca. No i 1 listopada czyli już równiutko wraz z poczatkiem nowego miesiąca musiałam zatankować, bo jeździlam na oparach. W listopadzie spodziewam się sporego wzrostu wydatkow w tej kategorii. Nie, nie jestem z siebie dumna.
Kosmetyki: 0 PLN. A tak. Jak hibernacja to hibernacja. Nawet chusteczek nie kupilam. Wszystko mialam, a jeśli czegoś mi braklo- kreatywnie szukalam zamienników.
Odzież: 0 PLN. A tutaj to akurat jestem z siebie dumna. Ale przyznam szczerze że czekalam na listopad- tyle ladnych ciuszkow na wystawach...
Jedzenie do pracy: 32,40 PLN. Ladny wynik biorąc pod uwage poprzednie miesiące.Tutaj standardowo- jesli zapomnialam sniadania do pracy lub naszly mnie jakies male smaczki to cos tam kupilam. Część tej kwoty to rownież moja nowa milosc i nowe odkrycie- mleka roslinne do kawy, która umila mi poranki w robocie...
Telefon: 5 PLN. Coz, nie jstem klientem premium.Sieć wiele na mnie nie zarabia od miesiecy. Boje sie ze zdezaktywują mi numer :D.
Wyjścia na miasto i rozrywka:44 PLN. Miesiąc hibernacji pięknie zlozyl sie z przepelnionym grafikiem. Nie bylo ani czasu ani srodkow na rozrywkę. 44 zl wydane na kawę w kawiarni z koleżanką ( taki maly rytuał), hot doga i zakup multi- sporta na listopad. Saunowanie bowiem bardzo mi się spodobalo
Fundusz awaryjny: 50 PLN. Juz znam jego przeznaczenie. Srodki rozejdą się w grudniu.
Fundusz prezentowy: 100 PLN.
Październik był miesiącem bardzo ładnych dochodow. To rowniez za sprawą dodatkowego źródla zarobkowania i coraz baczniejszemu przyglądaniu się wydatkom. Byl tez kolejnym w tym roku miesiącem kiedy wprowadziłam sobie żelazną dyscyplinę w kwestiach finansowych. Postanowiłam wydawać pieniądze tylko na to, co faktycznie niezbędne- po prostu żeby się sprawdzić, rozwinąć swoją kreatywność, żeby mniej myśleć o tym co i za ile koniecznie "muszę" nabyć. Żeby bardziej żyć. Mocniej doświadczać :). Wyzwanie skończyło się bardzo ładnym wynikiem, ale nie jest powiedziane, że nie mogłoby skończyć się jeszcze lepiej. Tak czy siak- jestem z siebie dumna, a hibernację zapewne powtórzę znowu wkrótce.... :) Zapraszam do podsumowania miesiąca ! Krótkiego- bo po prostu nie ma o czym pisać ;)
Prezentowane podsumowanie wydatków dotyczy budzetu kobitki po 30tce, mieszkającej póki co nadal w domu rodzinnym, pracującej na etacie w korpo. Zawodowo- stale szukam nowych możliwości rozwoju i zarobkowania. Prywatnie- jestem szczesliwą narzeczoną a moim celem finansowym jest zbudowanie oszczednosci na wlasne M.
Jedzenie domowe i rachunki: w tej kategorii jak zwykle, standardowe 400 PLN.
Transport: 91 (!!!) PLN. I to mimo jednodniowej dalekiej wyprawy moją srebrną strzałą. Powód? zostało mi troche paliwa z zeszłego miesiąca. No i 1 listopada czyli już równiutko wraz z poczatkiem nowego miesiąca musiałam zatankować, bo jeździlam na oparach. W listopadzie spodziewam się sporego wzrostu wydatkow w tej kategorii. Nie, nie jestem z siebie dumna.
Kosmetyki: 0 PLN. A tak. Jak hibernacja to hibernacja. Nawet chusteczek nie kupilam. Wszystko mialam, a jeśli czegoś mi braklo- kreatywnie szukalam zamienników.
Odzież: 0 PLN. A tutaj to akurat jestem z siebie dumna. Ale przyznam szczerze że czekalam na listopad- tyle ladnych ciuszkow na wystawach...
Jedzenie do pracy: 32,40 PLN. Ladny wynik biorąc pod uwage poprzednie miesiące.Tutaj standardowo- jesli zapomnialam sniadania do pracy lub naszly mnie jakies male smaczki to cos tam kupilam. Część tej kwoty to rownież moja nowa milosc i nowe odkrycie- mleka roslinne do kawy, która umila mi poranki w robocie...
Telefon: 5 PLN. Coz, nie jstem klientem premium.Sieć wiele na mnie nie zarabia od miesiecy. Boje sie ze zdezaktywują mi numer :D.
Wyjścia na miasto i rozrywka:44 PLN. Miesiąc hibernacji pięknie zlozyl sie z przepelnionym grafikiem. Nie bylo ani czasu ani srodkow na rozrywkę. 44 zl wydane na kawę w kawiarni z koleżanką ( taki maly rytuał), hot doga i zakup multi- sporta na listopad. Saunowanie bowiem bardzo mi się spodobalo
Fundusz awaryjny: 50 PLN. Juz znam jego przeznaczenie. Srodki rozejdą się w grudniu.
Fundusz prezentowy: 100 PLN.
Prezenty i datki: 35 PLN - wydane na impreze urodzinową kolegi z pracy :).
Inne wydatki: 130,1 PLN. W październiku chorowalam- jakas paskudna infekcja mnie dopadla- moze to przemeczenie temu sprzyjalo, moze niskie te,peratury i przymrozki z rana. W kazdym razie kilka ladnych dni choroba nie odpuszczala. Pod koniec miesiąca z kolei mialam nieprzyjemny wypadek domowy i malo brakowalo a wyladowalabym w gipsie. Takze w tej kwocie znalazly się wydatki na leki, jak zwykle na sumplementy a także koszty związane z uslugami pocztowymi i wizytą u fryzjera !!!'
Miesiąc zamknęłam w kwocie 887,5 PLN. Cudownie przyjemny wynik. Hibernacja mi się spodobala. Polecam eksperyment każdemu a sama zamierzam jeszcze kiedyś go powtorzyć...
detoks to na razie odlegly plan... w listopadzie juz sie obkupilam, do tego czekam na black Friday i na grudniowe sale ;). Ale jeżeli moj plan wejdzie w zycie to planuję nie kupować abslutnie NIC z kategorii Buty/ ubrania.No, może poza rajstopami. Nie sądzę zeby doszlo do sytuacji kiedy nie będę mogla przebrnąć przez jakiś brak...zwazywszy na moje zapasy odziezowo- obudnicze- taka sytuacja nie powinna miec miejca.
OdpowiedzUsuńKiedyś już próbowałam komentować na tym blogu, ale net sprawił, że cały długi komentarz zniknął w odmętach niebytu.
OdpowiedzUsuńWynik w tym miesiącu imponujący, nie wiem ile zarabiasz więc ciężko mi ocenić proporcje, ale niecałe 900zł to naprawdę dobry wynik.
Czytam trochę już twój blog i zauważyłam kilka rzeczy. Np. Fundusz awaryjny jest na wypadki awaryjnie nie by go sobie planować by wydać. Czyli to co planujesz w grudniu to nie awaria i nie powinnaś go na ten cel zerwać.
Druga sprawa to podsumowanie większych wydatków np. Zaliczki na wakacje czy wydatki wakacyjne te większe. Te powinny iść z oszczędności na ten cel chyba, że mieszczą się w twojej pensji to wtedy porostu mniej oszczędzasz w tym miesącu:)
Wynik ładny u mnie niestety niemożliwy bo sama rata kredytu za mieszkanie to prawie całe twoje wydatki w tym miesiącu:( cóż starość nie radość.
tez uwazam że wynik jest rewelacyjny. Oczywiście nie byłby możliwyt gdyby nie fakt, że mieszkam z rodzicami i dorzucam się wręcz symbolicznie do budżetu. Obawiam się, że przy pójściu na swoje takie kwoty są totalną abstrakcją. Fundusz awaryjny nie był planowany- ale okazało się, że będę musiała odwiedzić dentystę, a że w grudniu budżet napięty jak plandeka na zuku to po prostu z niego skorzystam ;).
UsuńWydatki na wakacje/ fundusz prezentowy włączam w bieżący budżet. Oszczędności to zupełnie inna kwestia.
Łączę się w bólu związanym z kredytem, zwłaszcza że tak bardzo paraliżuje mnie myśl o zobowiązaniach finansowych. Dlatego teraz mocno "cisnę" i wegetuję żeby kredyt w przyszłości był minimalny.... czy się uda? pozdrawiam najserdeczniej!